Feromony. Przez większość osób kojarzone z narzędziem do uwodzenia kobiet, stosowane na pierwszych randkach, w sytuacjach intymnych, a nawet w biznesie. Okazuje się, że te "zapachy miłości" spełniają też inne funkcje. Funkcje nie tylko związane z uwodzeniem.
Feromony to lotne związki chemiczne, które w świecie zwierząt umożliwiają zlokalizowanie partnera, pomimo odległości często przekraczających kilometry. Naukowcy twierdzą, że te substancje występują również u ludzi. Już w 1986 roku specjaliści z USA dowiedli, że feromony są wytwarzane w minimalnych ilościach zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn. Każde kolejne badania nad tymi związkami potwierdzały ich obecność w męskim pocie oraz kobiecym moczu. Dlatego też, dzięki zaawansowaniu technologicznemu, zaczęto wytwarzać syntetyczne, ludzkie feromony: Androstenol, Androstenon oraz Androsteron, które stały się popularne już w momencie wprowadzenia ich na rynek. Klienci robiący zakupy w internetowych sklepach z feromonami, w większości kupują je, aby zwiększyć swoją atrakcyjność, przyciągnąć partnera albo zwyczajnie pomóc sobie w komunikacji z innymi ludźmi. Coraz częściej jednak o związki te pytają biznesmeni, kobiety w okresie menopauzy, homoseksualiści czy na przykład sportowcy. Dlaczego? Bo te, laboratoryjnie wytwarzane substancje lotne oddziałują nie tylko na erotyczną sferę ludzkiej podświadomości.  

Doping, czy nie doping?

W 2007 roku naukowcy z USA złożyli wniosek o opatentowanie sposobu na zwiększenie siły fizycznej oraz wytrzymałości poprzez wdychanie feromonów podczas ćwiczeń fizycznych. Badani mężczyźni zaobserwowali wzrost siły o co najmniej 5 do 10 procent. Masa podnoszonych przez nich ciężarów również podniosła się o 10 do 20 procent w porównaniu do tych samych ćwiczeń bez użycia feromonów, a ilość powtórzeń w  każdym ćwiczeniu uległa zwiększeniu od 5 do 20 procent. Wśród wspomnianych pożądanych efektów, badacze dostrzegli jeszcze jeden, szczególnie istotny – redukcję, a nawet całkowitą likwidację stanu zapalnego dróg oddechowych. Naukowcy w swych opiniach są jednak ostrożni i nie przerywają badań, których celem jest znalezienie pozytywnych efektów działania ludzkich feromonów, zaprzeczając jednocześnie ich związkowi z nielegalnym w sporcie dopingiem. Wyniki ich pracy dają nowe światło w poszukiwaniach recepty na zwiększenie wytrzymałości fizycznej oraz wzrost siły organizmu.

Nadzieja dla sportowców


- Mężczyźni, którzy ćwiczą na siłowniach i dbają o swoją kondycję fizyczną, w dużym stopniu robią to właśnie dla kobiet. Chcą się podobać. Dlatego kilku moich kolegów korzysta z feromonów, nie po to, aby zwiększyć swoją wytrzymałość fizyczną, ale żeby przyciągać kobiety. Jeśli te związki miałyby dodatkowo poprawiać sportowe wyniki, stałyby się chyba najbardziej pożądanym produktem, nie tylko na polskim rynku – wyznaje Adam, klient jednej z warszawskich siłowni.- Mimo wszystko jednak, z feromonów korzysta dziś konkretna, „zamknięta” grupa klientów, którzy świadomi są ich działania. Inni po prostu albo nie wiedzą albo nie wierzą… - dodaje. Dlaczego tak jest? Pomimo dotychczasowego wyekstrahowania kilku kompozycji ludzkich feromonów, prawdziwy ich potencjał jest wciąż jeszcze nie odkryty. Stąd badania, eksperymenty, próby stosowania ich w różnych, codziennych sytuacjach.  Naukowcy, opierając się na pozytywnych doświadczeniach, doszukują się związków odpowiedzialnych właśnie za siłę i wytrzymałość fizyczną. Sportowcy z kolei zacierają ręce. Takie substancje mogłyby przecież pomóc im osiągać jeszcze większe sukcesy.