Anna Dereszowska po roli w filmie "Lejdis" po raz kolejny gości na ekranach, jako silna i przebojowa kobieta. W "Nigdy nie mów nigdy" wcieliła się w Amę - headhunterkę, która pod maską niezależności i chłodu skrywa marzenia o dziecku i rodzinie. Aktorka, która jest mamą rocznej Leny, opowiada PAP Life o swojej roli.

Czy macierzyństwo pomogło wcielić się w rolę?

Anna Dereszowska: - Na pewno łatwiej było mi zrozumieć Amę i pracować na planie "Nigdy nie mów nigdy" w scenach z udziałem dzieci. Byłam już wówczas mamą 4-miesięcznej córeczki i wiedziałam, jak się z dziećmi obchodzić. Ale poza tym - Ama to kompletnie inna postać i inna osobowość niż moja. Poznajemy ją w momencie, kiedy spełnia się zawodowo, jest chłodna, zdystansowana, niezwykle wyrachowana i zamknięta za szklanym murem, a kończymy opowiadać historię, kiedy Ama jest kompletnie inną postacią. Ciepłą i rodzinną osobą. Jej świat wywrócił się do góry nogami. Jest w zupełnym nieładzie, bałaganie, a do jej życia wkroczyło mnóstwo osób, których sobie nawet wcześniej nie wyobrażała.

Czy Lena też tak wywróciła Twoje życie?

A.D.: - Emocjonalnie na pewno tak. Ale chyba byłam na to bardziej przygotowana na macierzyństwo niż Ama. Jej wydarzyło się coś zupełnie niespodziewanego, bo była przekonana, że nie może mieć dzieci. Podjęła już nawet decyzję o adopcji i ten wątek adopcji ciągniemy do końca filmu. On jest niedopowiedziany, ale domyślamy się, że Ama, mimo że jest już mamą bliźniaków, będzie chciała adoptować dziecko.

A co prywatnie myślisz o adopcji?

A.D.: - Mam nadzieję, że film uświadomi ludzi również ten problem. Staraliśmy się zrobić film, który w swojej lekkiej formie opowiada o poważnych problemach m.in. o kobietach realizujących się zawodowo, świadomych siebie, które orientują się, że są samotne i być może przegapiły moment na rodzinę. Z drugiej strony opowiadamy tez o problemie adopcji. Mam nadzieję, że "Nigdy nie mów nigdy", chociaż zachęci do zastanowienia się nad takim krokiem, bo mnie zachęcił.

Ciało jest dla aktora ważnym narzędziem pracy. Jak na Twoje wpłynęła ciąża?


A.D.: - Dodała mi świadomości i poczucia wartości. Jako kobieta czuję się dużo bardziej spełniona, wartościowa i szczęśliwa. Niedostatki figury i urody mają dla mnie teraz o wiele mniejsze znaczenie. Przywiązuje do nich dużo mniej wagi. Czuję się zdecydowanie lepiej w mojej skórze.

O jakich niedostatkach mówisz, bo chyba żaden widz ich nie widzi?

Ja widzę! Jak każda kobieta. (śmiech)

Jak każda kobieta masz w filmie najlepszą przyjaciółkę. Czy w życiu prywatnym też otaczają cię takie ciepłe i oddane osoby?

A.D.: - Bardzo się przyjaźnimy z dziewczynami z "Lejdis". Mimo że nie spotykamy się zbyt często, bo wszystkie jesteśmy intensywnie zajęte zawodowo, a obecnie również rodzinnie - Magda, Iza i ja mamy małe dzieci - mamy dla siebie mniej czasu, ale dzwonimy do siebie i sobie radzimy. A mam jeszcze przyjaciółkę z czasów podstawówki. Ania mieszka w Mikołowie, w moim rodzinnym mieście i rzadko się widujemy, ale na pewno możemy na siebie liczyć. Taką przyjaciółką jest też dla mnie moja młodsza siostra.

A jak wyglądają twoje plany zawodowe?


A.D.: - Pracuję na planie serialu "Klub szalonych dziewic" i "M jak miłość", a na wiosnę czekają mnie prawdopodobnie role w dwóch filmach fabularnych, o których nie chciałabym na razie mówić.

Rozmawiała: Jagoda Mytych, Polska Agencja Prasowa "PAP Life"