Producent Andrew Panay mówił: – Przeważnie jest tak, że tylko kilku ludzi jest w stanie zagrać konkretną rolę, a ci dwaj, których od początku mieliśmy na myśli, należą po prostu do najlepszych na świecie. Spodobał im się nasz tekst. No i szybko mieliśmy dwie legendy kina na pokładzie! Daliśmy naszym gwiazdom wiele swobody – dodawał. – John to styl improwizacji doskonale przemyślanej i zaplanowanej. Robin to istny żywioł, przypomina karabin maszynowy, pełen niespodziewanych pomysłów.
Aktorom ułatwiał zadanie fakt, że znają się już od trzydziestu lat. – Znam Robina naprawdę szmat czasu i mam nadzieję, że się ze mną zgodzi, iż jesteśmy przyjaciółmi – mówił Travolta. – To chyba widać na ekranie. Williams z kolei podkreślał, że akurat w tym filmie sporą rolę odgrywa humor oparty na działaniach fizycznych, nieco slapstickowy. – Takie sceny lepiej wykonywać z kimś, kogo się dobrze zna. I zabawa większa, i w razie pomyłki mniej stresu – zwierzał się.
Travolta przyznał, że bardzo zainteresowała go postać Charliego, zadowolonego z siebie playboya. – Mój bohater lubi swój sposób życia, ceni swą prywatność, jest otoczony pięknymi rzeczami, ma świetny samochód – tłumaczył. – Pomyślałem o wielu ludziach, których znam, także o sobie. Williams był zdania, że film, w komediowej formie, doskonale oddaje wahania i rozterki jego pokolenia, tak zwanego pokolenia baby-booomers: – Wielu z nas dopiero teraz staje przed problemem ojcostwa, poznaje jego smak. Mamy często więcej czasu i czujemy się chyba podobnie jak nasi rodzice koło trzydziestki. Ale zajmować się dzieciakami w naszym wieku – to dość przerażające.
Dwóch biznesmenów w średnim wieku – rozwodnik Dan (Williams) i mocno rozrywkowy kawaler Charlie (Travolta), finalizuje jeden z najlepszych kontraktów w swojej karierze. Niespodziewanie muszą zaopiekować się sześcioletnimi bliźniakami. Próba pogodzenia obu tych spraw powoduje lawinę niezwykle zabawnych komplikacji, a także stopniowo uzmysławia obu panom, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze.
„Stare wygi” w kinach od 22 stycznia.