"Krzyżówka" jest opowieścią autobiograficzną. Dowiadujemy się z niej o rodzinie żyjącej pod okupacją niemiecką w nieustannym poczuciu zagrożenia, o niezwykłych losach żydowskich krewnych autorki, a także o jej dorastaniu w skomplikowanych powojennych czasach. Wówczas najważniejszą sprawą staje się dla niej poszukiwanie własnej tożsamości ideowej, religijnej oraz − przede wszystkim − tożsamości narodowej. Najpierw czuła się winna wobec Niemców, że jest Żydówką, później − wobec Polaków i Żydów − że jest Niemką. Wewnętrzny konflikt rzuca cień na całe jej życie. Nikogo i nigdy nie kochała tak bardzo, jak swego ojca − Niemca. Uratował żydowską żonę, żydowskie dzieci, a tuż przed końcem wojny wpadł w „kocioł” zastawiony na AK-owską grupę konspiracyjną przez NKWD. Zginął bez wieści w sowieckim łagrze.
Nie uwalnia to autorki od poczucia winy za niemieckie zbrodnie. Gdy po wojnie, a zwłaszcza po pogromie kieleckim Żydzi boją się ujawniać swoje pochodzenie, ona je manifestuje. Przebywa w żydowskim sanatorium, w żydowskim domu dziecka i nie ukrywa tego w polskim środowisku. Dla kogoś z ustawicznym poczuciem winy, najbezpieczniejszym azylem okazuje się samotność. Książka kończy się listem do „pierwszej miłości”, chłopca, z którym się rozstała:
Kochany Alku,
Właśnie wsiadasz do samolotu, odlatujesz do swoich bliskich. Pozostawiłeś po sobie takie wrażenie, jak dobra muzyka. [...] Nie lubię się martwić cudzymi kłopotami, za to lubię się cieszyć, gdy komuś jest dobrze. I teraz cieszę się z Twojego życia: że masz Doris i chłopców, że żyjesz tak, jak chcesz żyć. Antoś, wnuk Lilki, wymyślił taką modlitwę: „Zrób, Boże, żeby na świecie było tak, jak powinno być”. I myślę, że tak właśnie jest w Twoim życiu.
Całuję Cię serdecznie – H.
fragment