"Śledzik", czyli ostatni dzień karnawału, wypada nam w tym roku we wtorek 16 lutego. Ten dzień zwykle spędzamy w gronie znajomych i obowiązkowo przy potrawach ze śledzia! Czemu akurat ta ryba króluje w ten dzień naszych stołach? Warto się nad tym zastanowić.
Zakończeniu karnawału, co roku towarzyszy wielkie obżarstwo. Już od tłustego czwartku zwykle zaczynamy korzystać z ostatnich dni hulanek i swawoli. Odwiedzamy znajomych, wychodzimy na imprezy czy zapraszamy gości. Najczęściej spędzamy wtedy czas przy suto zastawionym stole. Tradycja polska wszakże nakazuje, aby w tym ostatnim czasie bawić się i jeść bez umiaru.

Karnawał, w Polsce inaczej tzw. mięsopusty czy zapusty, to w teorii okres zimowych balów, maskarad i pochodów. Etymologię samej nazwy należy wywodzić z języka łacińskiego, gdzie słowo „carne” oznaczało mięso, a „vale” żegnaj, co w rezultacie daje „pożegnanie mięsa”, które niewątpliwie należy do rzeczy ważnych w życiu człowieka. Stąd w dalekiej przeszłości z kilkutygodniowego objadania się mięsnymi frykasami postanowiono uczynić święto tańca, barwnych kostiumów, masek i zabawy. Powszechnie wiadomo, że do najpopularniejszych imprez karnawałowych należą wenecka oraz nowoorleańska (tzw. „Mardi Gras”). Gdy w przypadku Wenecji ten ostatni wtorek zdominowany jest przez paradę niezwykłych szat oraz bale z gośćmi w maskach, które przez nadanie anonimowości zrównują stany wszystkich ucztujących, tak np. w Anglii, Irlandii, Australii czy Stanach Zjednoczonych dzień ten zwany jest „Shrove Tuesday” lub „Pancake Tuesday” i tradycyjnie zabawa polegała wtedy na tym, by – poza przebieraniem się i tańcem – zajadać się… naleśnikami. One to były oznaką dobrobytu, którym należy „najeść” się ile wlezie przed 40-dniowym postem. U nas w kraju podobną rolę odgrywa tłusty czwartek.  

16 lutego w Polsce od dawien dawna upływa pod znakiem śledzia. Zgodnie z tradycją „śledzik” rozpoczynać się powinien dopiero o północy z wtorku na środę popielcową. - Wówczas, gdy zegar wybił 12-krotnie – mówi Monika Gorlicka, technolog, Specjalista ds. żywienia firmy SEKO S.A. - cichła muzyka, urywały się śpiewy, a muzykant zrywał strunę... Następnie kobiety chowały do skrzyń noszone podczas świętowania ozdoby, biżuterię i spódnice, by wyjąć je dopiero po Wielkanocy. Wówczas ze stołów znikało też mięso, a w jego miejsce pojawiał się cienki żurek lub – co częściej – dania ze śledzia!

Dlaczego właśnie śledź?

Śledź jest potrawą postną, ale też bardzo zdrową. Nie bez powodu jedzenie tej ryby przypada na okres, który – poza tą najważniejszą oczywiście w tym czasie sferą duchową – ma „uzdrowić” nasze ciało i organizm po zbyt bogatych w mięso zwierzęce dniach karnawału. Powszechnie wiadomo, że jeden dzień postny w tygodniu (np. piątek) jest dla pełni zdrowia jak najbardziej wskazany i człowiekowi niezbędny. Śledź jest tłustą rybą bardzo bogatą w wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 (2 g na 100 g ryby). Śledź to bogactwo witaminy E, D (ponad 10 razy więcej niż mleko), B2, B6, wapń i fosfor. Jest również cennym źródłem potasu, selenu i żelaza. Ryba ta nadaje doskonale nadaje się do smażenia i grillowania. W Polsce najczęściej jednak spożywa się ją w postaci marynaty.