Od autorki
„Chińska lalka” to moja pierwsza powieść. Napisałam ją trzy lata temu, kiedy miałam siedemnaście lat. Pracując nad nią, miałam świadomość, że ten zapis, ukazujący moją młodość
i młodość mojego pokolenia, odsłoni swoje prawdziwe znaczenie i wartość dopiero z czasem. Szczerze pragnęłam, żeby ludzie przeczytali tę książkę, dzięki której będą mogli wejść w moją młodość, w jej śmiech i łzy.
Nie przypuszczałam natomiast, że publikacja „Chińskiej lalki” napotka tak gigantyczne trudności. Przez z górą rok rękopis wędrował od wydawcy do wydawcy i od każdego słyszałam to samo – nikt nie był zainteresowany wydaniem książki. Shen Haobo, mój najlepszy przyjaciel
i późniejszy wydawca „Chińskiej lalki”, pocieszał mnie i zachęcał do pisania wierszy. Stało się to moją nową pasją, która pomogła mi przetrwać bolesny i pełen niepewności okres poprzedzający publikację powieści.
Miałam prawie dziewiętnaście lat, kiedy wreszcie usłyszałam, że książka zostanie wydana. Byłam w euforii, nowina trafiła mnie niczym błyskawica, która rozjaśniła wiele spraw i przyspieszyła moje dojrzewanie. W ciągu roku, który upłynął od ukazania się powieści
w Chinach, spotkałam się zarówno z uznaniem, jak i ze wzgardą czytelników. Od chwili publikacji książka wzbudzała potężne kontrowersje, mnożyły się recenzje i skandalizujące plotki. Ale wielu młodych mieszkańców Chin pisało do mnie, że lektura „Chińskiej lalki” zapadła im w pamięć bardziej niż jakiekolwiek inne doświadczenie w ich życiu. Mówili, że książka opisuje ich własne uczucia, okrucieństwo ich młodości, która jest wspólnym udziałem nas wszystkich: zawsze gniewnych, zawsze odrzucających kompromis. Ich zdaniem powieść odzwierciedla bolesne, ale prawdziwe przeżycia, potajemne zmagania i zagubienie, a także niemożliwy do przezwyciężenia rozdźwięk między nimi a społeczeństwem, rodziną i szkołą. Prezentuje wyjątkowość nowego chińskiego pokolenia. Ci wspaniali czytelnicy stali się dla mnie bratnimi duszami oraz źródłem inspiracji. Chciałam im podziękować za poważne potraktowanie mojej książki. Nieważne, na ile utożsamiają się z tym, co w niej znaleźli; cieszę się po prostu, że chcieli przeczytać to, co napisałam. Może jest to uczucie wspólne wszystkim autorom.
Dzisiejszy Pekin różni się bardzo od Pekinu mojego dzieciństwa; stał się nowoczesną, międzynarodową metropolią. Do Chin przyjeżdża coraz więcej cudzoziemców, a Chińczycy stają się coraz bardziej wyzwoleni i otwarci. Nasze czasy to epoka pluralizmu, kiedy powinno się popierać zróżnicowanie poglądów. Potrzebujemy większego zindywidualizowania, a nie unifikacji. Niestety, wielu ludzi wciąż nie jest w stanie zrozumieć i zaakceptować myśli i zachowań opisanych w mojej książce, która została wycofana z obiegu kilka miesięcy po publikacji. „Chińska lalka” była moją pierwszą powieścią. Włożyłam w nią mnóstwo trudu, zawarłam w niej swoje nadzieje i marzenia. Zakaz był dla mnie ciosem, ale też zmusił mnie do myślenia. Moja książka już wywarła niezatarte wrażenie na chińskiej młodzieży i jej wpływ, dzięki przekładom na inne języki, może okazać się jeszcze szerszy. Mam nadzieję, że ludzie na całym świecie – młodzi i ci, którzy kiedyś byli młodzi – będą mieli szansę tę książkę przeczytać. Chociaż pisałam o doświadczeniach chińskiej dziewczyny, młodzi ludzie wszędzie doświadczają podobnych problemów. Chciałabym się z nimi zaprzyjaźnić.
W tej chwili mam dwadzieścia lat i nadal piszę prozę i wiersze. Każda młodość kiedyś się kończy, ale ten szczególny czas zasługuje na to, by zawsze głosić jego pochwałę.
Dziękuję mojemu najlepszemu przyjacielowi, Shenowi Haobo, i chińskiej spółce wydawniczej Yuanfang. To dzięki wam „Chińska lalka” trafiła do rąk czytelników. Dziękuję też pani Barbarze J. Zitwer, mojej międzynarodowej agentce, oraz panu Edmundowi Cheung z Hongkongu za entuzjastyczną promocję książki poza granicami Chin. Moje podziękowania obejmują także panią Vicky Satlow z Włoch oraz licznych tłumaczy książki – czytelnicy „Chińskiej lalki” winni są wam ogromną wdzięczność.
Na koniec pragnę podziękować wszystkim moim czytelnikom, rodzicom, innym członkom rodziny oraz przyjaciołom.
Teraz usiądźcie wygodnie, odprężcie się i wejdźcie w świat młodziutkiej Chinki.
Chun Sue
Czerwiec 2003
-=-
(...)
Nie potrafiłam rozgryźć Du Yuan. Nigdy się nie spóźniała, nigdy nie wychodziła przed czasem, zawsze uśmiechnięta, zawsze chętna do pracy. Jak ona to robiła? Jakim cudem wytrzymywała? Każdy uczeń naszej szkoły nienawidził tej budy całym swym jestestwem. Du Yuan też często narzekała, nazywając dyrektora Wanga za jego plecami starą torbą. Jakim sposobem zdołała trzymać emocje na wodzy? Jej pozycja rosła w sposób imponujący, powierzono jej nawet funkcję prezeski Towarzystwa Miłośników Literatury i Sztuki. Pełna energii, co chwila zwoływała zebranie w tej czy innej sprawie. Możliwości otwierały się przed nią ze wszystkich stron.
Może ona też nie potrafiła mnie rozgryźć? Może nie rozumiała, dlaczego nie potrafię trzymać emocji na wodzy? Dlaczego robię wszystko, żeby rzucić szkołę? Co ja sobie w ogóle wyobrażam?
Wiem, że czasami jest lepiej, kiedy ktoś wyznacza za nas kierunek, niż kiedy sami dokonujemy wyboru. Jest wtedy tylko jedna droga, więc nią idziemy. Niewczesne żale ograniczone są do minimum. Ale droga wybrana dla mnie nie była dla mnie.
Wolność, wolność, wolność, wolność. Wolność jedzenia, wolność spania, wolność mówienia, wolność śpiewania, wolność zarabiania pieniędzy, wolność zapalania światła, wolność popełnienia samobójstwa, wolność czytania, wolność słuchania muzyki, wolność współżycia, wolność rezygnacji, wolność powrotu do domu, wolność porzucenia szkoły, wolność ucieczki, wolność wydawania pieniędzy, wolność płaczu, wolność przeklinania, wolność opuszczenia domu, wolność zabierania głosu, wolność dokonywania wyboru, wolność, wolność, wolność, wolność. Jeżeli nie jesteś wolny, jak możesz mówić o wolności?
(...)
-=-
Po prostu żyć dalej
Łzy co znaczyć mogą?/Łzy, które z głębi nieziemskiej
rozpaczy/Wzbierają w sercu, napełniają oczy/Gdy widzę pola jesieni szczęśliwe/I myślę o tych dniach, co przeminęły?
lord Alfred Tennyson (przełożył Zygmunt Kubiak)
Z G widziałam się potem tylko dwa razy. Za pierwszym razem poprosiłam go, żeby poszedł ze mną do Centrum Henderssona po perfumy. Za drugim poszliśmy razem coś zjeść. Nie pamiętam, jakiego pretekstu użyłam, żeby go wyciągnąć, ale przyszedł. Usiedliśmy przy stoliku naprzeciw siebie. Przeszył mnie nagły, okropny smutek, kiedy sobie uświadomiłam, że już nie jest mój. O mój Boże! W połowie posiłku ktoś puścił mu sygnał i G wyszedł na zewnątrz, żeby oddzwonić. Wrócił po piętnastu minutach i powiedział, że pewna dziewczyna niedługo tutaj przyjedzie. Nie byłam zachwycona. Wkrótce się pojawiła, ubrana w czarną koszulkę
z wizerunkiem Marilyna Mansona. Zaczęłyśmy rozmawiać. Lubiła muzykę rockową i znała mnóstwo szczegółów na temat zagranicznych zespołów, które były w tamtym czasie na topie
w Chinach. Lody szybko stopniały. Wtedy powiedziała, że piosenkarz Zhao Ping napomknął jej kiedyś o mnie w rozmowie. Mówił, że jestem bardzo wartościową osobą i że zakochał się we mnie, kiedy mu przeczytałam swoje opowiadanie o świerszczu. Na końcu opowiadania świerszcz umierał i Zhao był tym oczarowany.
Napisałam tę historyjkę dla dzieci, kiedy byłam w pierwszej klasie szkoły średniej. Leżeliśmy w łóżku, kiedy mu ją czytałam z przejęciem, czując niewypowiedziany smutek. Wiedziałam, że pisałam o sobie, o swojej młodości, swojej uchodzącej niepostrzeżenie ciepłej krwi.
-=-
* * *
Jaki sens ma miłość, jeżeli wszystko ma się kończyć w ten sposób? Co warta jest młodość
i uroda, jeśli wszystko jest nużące i nijakie? Co niezwykłego niesie wiosna, czym nadzwyczajnym jest życie, jeżeli wszystko ma się sprowadzać do tego, czego doświadczałam? Niech nikt mi nie mówi, że o to chodzi w życiu. Jeśli tak jest, jeśli mam żyć w ten sposób dzień po dniu, jak moje stęsknione serce zdoła dalej bić?
Nie byłam dojrzałą kobietą – to po pierwsze – więc jak mogłam zrozumieć serce dojrzałej kobiety? Nigdy nie miałam takiego serca.
Od najwcześniejszego dzieciństwa wierzyłam, że nie jestem zwykłym dzieckiem. Wyobrażałam sobie, że jestem najpiękniejszą, najmądrzejszą i najbardziej utalentowaną dziewczynką w naszej wiosce. Wiedziałam, że któregoś dnia opuszczę tę wioskę, i chciałam robić wszystko lepiej niż inni. Chciałam mieć to, na co w swoim przekonaniu zasługiwałam. Miłość bez ognia to nie był mój rodzaj miłości.
Teraz obmierzło mi moje niewinne „ja”, gardziłam tą prostolinijną, niewyszukaną dziewczynką.
Nienawidziłam tego czasu niewinności. Niewinność nie jest warta funta kłaków. Niewinność jest niczym i nigdy nie bę-dzie czymś. Czułam straszliwą presję. Nie dokonałam niczego i nie wiedziałam, jak czegokolwiek dokonać. Co z moją przyszłością? Moim jutrem? Kogo
to obchodziło? Nie chciałam żyć dalej w ten sposób. Chciałam się uczyć angielskiego, chciałam doskonalić grę na gitarze, chciałam założyć zespół, chciałam pisać wiersze. Chciałam umrzeć, chciałam umrzeć, chciałam umrzeć.
Dostałam spóźnioną kartkę, na której były tylko dwa słowa – Wesołych Świąt. Stulecie mnie opuściło, nie wierząc już dłużej w niewinność, wieczność czy szczęście.
Całe stulecie przeminęło. Wszystko minęło i nie miało już nigdy powrócić.
Nie mogłam sobie przypomnieć niczego, co było wcześniej. Moje serce było spokojne i postanowiłam to wszystko odrzucić. Nie było dostrzegalnej różnicy pomiędzy sekundą, która właśnie minęła, a tą, która dopiero miała nadejść.